wtorek, 20 maja 2014

Już niedługo... za dni parę... Święto naszych kochanych Mam...

I my ciągle w tym klimacie...

Tydzień temu Klubowicze wykonywali kolażowe serducha. Dziś Natalia i Julka wpisywały życzenia dla Mam na naszym blogu- można je przeczytać post niżej.

Ale w tym wszystkim nie może zabraknąć książki :) A dziś jest to powieść Roberty Malo i innych, pt. Mama bohatera.

Książka ta byłam polecana na Festiwalu Książki Obrazkowej dla Dzieci LiterObrazki. Jest to bardzo oryginalnie napisana i zilustrowana książka.

To okładka:

A to jedna ze stron:


Tekst książki charakteryzuje się zmienną czcionką, krótkimi i wykrzyknikowymi zdaniami. Czyta się ją szybko i w ciekawy sposób.
A opowiada o szermierzu Dick Van Dyke, który miał za zadanie obronić króla przed złym rycerzem i który miał bardzo opiekuńczą mamę. Mama szermierza postanowiła udać się z synem do króla i na wyprawę przeciwko złemu rycerzowi. Pierwsza ich wspólna przygoda to spotkanie wielkiego ogra. Szermierz chciał go zabić, ale jego mama nie dopuściła do tego. Pokonała złego ogra dobrocią, dając mu kanapkę. A potwór wtedy złagodniał, stał się miły i niegroźny (wyjął nawet zęby, które zakładał tylko po to, by straszyć ;) ). Rozmawiając z ogrem, mama dowiedziała się jak dostać się do poszukiwanego rycerza bez stawania do walki.
Szermierz i jego mama udali się do zamku, tak jak pokierował ich zaprzyjaźniony już ogr. Dick van Dyke bardzo chciał sam pokonać złego rycerza. Swoją mamę odesłał do szukania walizki, którą zgubił w lesie. A sam pobiegł do zamku i tam... stanął do walki, którą szybko przegrał...Już czuł na sobie miecz Czernego Rycerza, gdy nagle usłyszał krzyk rycerza, który został uderzony... torebką mamy. To mama nieporadnego szermierza wkroczyła do akcji i bezlitośnie biła rycerza po głowie swoją torebką.
" Tak oto dzięki mamie Dicka van Dyke (bo po prawdzie on sam niewiele zdziałał) król zdołał ocalić życie."

A tak recenzują tą książkę na stronie www.tako.biz.pl/mama.htm

Przewrotna i arcyciekawa Mama bohatera nie jest zwykłą bajką, chociaż nie brakuje w niej rycerzy, króla, ogra, goblina, magii i wartkiej akcji. Prawdziwym bohaterem tej opowieści okazuje się pewna nieprzeciętna mama, która wyrusza ze swoim synem (najlepszym szermierzem w królestwie) do Czarnego Kawalera,  by w imieniu króla negocjować rozłożenie pewnego długu na dogodne raty... Oto komiczna niepowtarzalna historia o sile matczynej miłości. Genialnie opowiedziana i zilustrowana. W brawurowym przekładzie Filipa Łobodzińskiego.



Życzenia dla naszych mam :)











Za Twą miłość z Twego serca, 
Za trud z wychowaniem mnie. 
Dziś w dniu matki przyjmij proszę, 
Te życzenia skromne me. 
Życzę Tobie mamo szczerze, 
 życzę zdrowia i radości. 
Życzę Ci by z Twego serca, 
Płyną zawsze dar miłości.
 Życzy Julia Roszak 3 a 

Abyś zawsze przy nas była 
Najpiękniejsza i jedyna, 
Mądra, dobra, ukochana 
Taka bliska - nasza Mama!


ŻYCZY NATALKA WITKOWSKA 3E

wtorek, 13 maja 2014

Niedługo Święto Naszych Mam :)



Już niedługo nasze mamy będą obchodziły swój wielki dzień... A my już dziś przygotowaliśmy wielkie kolażowe serca dla naszych mam, które będą ozdabiały tablicę w czytelni biblioteki podczas naszej imprezy z okazji Dnia Mamy (odbędzie się ona 23 maja, w czytelni świetlicy. Nasza klasa- czyli Natalki, Wiktorii i Szymona- będzie gościła mamy. W programie będzie wykonywanie kwiatów metodą origami, wspólne czytanie i występ artystyczny).

Bardzo nam się podobały zajęcia, bo mogliśmy łączyć różne techniki plastyczne. Zobaczcie nasze serducha:)



wtorek, 6 maja 2014

Troszkę o przyjaźni...

Witamy po dłuższej przerwie... W szkole było dużo wolnego, bo i ferie świąteczne i długi majowy weekend. Ale teraz już wróciliśmy do szkoły i zaczynamy systematycznie spotykać się na naszych spotkaniach Klubu Młodego Czytelnika.

Dzisiaj rozmawialiśmy o przyjaźni...

Źródło: http://m.demotywatory.net/1592/prawdziwa-przyjazn-jest-jak-morze


Na początku posłuchaliśmy bajki i wężu Dionizym.
Przeczytajcie sami ;)

Bajka o wężu Dionizym


Gdzieś w samym sercu dzikiej puszczy mieszkał wąż Dionizy. Był to bardzo spokojny 

i stateczny zaskroniec. Można by nawet rzec – miał duszę romantyka. Zachwycały go ptasie trele, wprawiały w zachwyt promienie wschodzącego słońca, upajały wonie leśnych kwiatów. Ale tak naprawdę Dionizy był niesamowicie nieszczęśliwy. Bardzo przeżywał brak przyjaciela
i bezgraniczną  samotność. Nie miał z kim dzielić swych wielkich radości i małych smuteczków.
I cóż z tego, że miał wiele zalet i mógłby swym wielkim sercem ogarnąć pół świata? Już samo słowo „wąż” , czy widok pełzającego gada działał jak wyrocznia – wszyscy w popłochu rzucali się do ucieczki. Nawet te zwierzęta leśne, które znały go od lat i wiedziały, że Dionizy nie skrzywdziłby 

i muszki, wolały trzymać się od niego z daleka.
Tymczasem nasz biedny, samotny zaskroniec wciąż marzył o tym, że pewnego dnia spotka wreszcie kogoś, kto nie będzie miał nic przeciwko temu, że jest wężem.
-Mógłby do mnie mówić: Dyziu...- myślał, uśmiechając się przy tym sam do siebie – Na pewno mielibyśmy sobie tyle do powiedzenia....
Ale znów mijał kolejny dzień, i następny, a ten wymarzony przyjaciel jakoś się nie zjawiał. Dionizy wciąż w samotności pełzał po lesie, zachwycając się jego pięknem.
Pewnego dnia do norki pod starą sosną sprowadziła się mysia rodzina. Kukułka, która wciąż gdzieś lata i przynosi nowe wiadomości, stwierdziła, że nowi mieszkańcy przenieśli się tu
z leśniczówki, w której właśnie trwa generalny remont.
-         Ponoć te biedne myszki omal nie zginęły, kiedy ten okrutny człowiek z długimi wąsiskami odkrył ich mieszkanko pod schodami – powtarzała kukułka, siadając na gałęziach kolejnych drzew.
    Zwierzęta leśne specjalnie nie zainteresowały się losami nowych lokatorów, więc obrażona kukułka poleciała dalej, w poszukiwaniu nowych, sensacyjnych wiadomości.
    Dionizy lubił obserwować, ukryty w gęstwinie liści, jak pani mysz sprząta swoją nową posiadłość, a pan mysz stara się nagromadzić jak najwięcej zapasów w spiżarni. Ale najbardziej interesowała go mała myszka, która codziennie bawiła się koło drzwi norki. Widocznie rodzice nie pozwoli jej oddalać się od domu.
     - Niczego bardziej bym nie pragnął, gdyby tylko to maleństwo mogło zostać moim przyjacielem – westchnął zaskroniec, wpatrując się w małą jak w obrazek. Wiedział jednak, że gdyby spróbował się do niej zbliżyć, mógłby ją śmiertelnie wystraszyć. Trzymał się więc w bezpiecznej odległości od mysiej nory.
     Kiedy myszki urządziły już jako tako swój nowy domek postanowiły wybrać się na wycieczkę po lesie. Chciały obejrzeć okolicę, w której przyszło im zamieszkać, rozejrzeć się trochę, może nawet porozmawiać z nowymi sąsiadami. Chyba najbardziej ucieszyła się z tego spaceru mała myszka. Biegała radośnie pomiędzy krzaczkami jagód, zaglądała pod każdy listek, trącała pyszczkiem każdą szyszkę i znowu z radosnym piskiem biegła w kierunku swoich rodziców. Dionizy ruszył śladem mysiej rodziny, a że był wężem i poruszał się prawie bezszelestnie myszki zupełnie nie miały pojęcia, że ktoś je śledzi.
     Mała myszka oddaliła się nieco od rodziców i zaczęła bliżej przyglądać się krzaczkom, na których wisiały dorodne, soczyste owoce. Stanęła na dwóch łapkach i zaczęła obwąchiwać czerwone, smakowicie wyglądające jagódki.
    Dionizy wytężył wzrok i zamarł z przerażenia. Przecież owoce tego krzaku są śmiertelnie trujące, a mała myszka już otwiera pyszczek, żeby schrupać jedną z jagódek.
-         Co robić?! Co robić?! – myślał gorączkowo zaskroniec – Muszę natychmiast coś zrobić!
    Czerwona jagódka niemal znalazła się już w pyszczku myszki, kiedy Dionizy niczym strzała przemknął między gałązkami i wyskoczył wprost na zaskoczoną myszkę, głośno przy tym sycząc
i robiąc tak groźną minę, jakiej jeszcze nigdy dotąd nikt nie widział.
    Przerażone zwierzątko odskoczyło jak oparzone od krzaczka, wrzasnęło nie swoim głosem i ile sił w łapkach rzuciło się w stronę swoich mysich rodziców.
Dionizy odetchnął z ulgą.
-         Przestraszyła się mnie... – pomyślał – Oczywiście dlatego, że jestem wężem. Ale przecież najważniejsze jest to, że uratowałem jej życie.
    Owinął się wokół trującego krzaczka i postanowił, że od tej pory będzie czuwał nad tym, by nikt nie zerwał i nie zjadł trujących jagód. Bo jeśli nawet nigdy nie będzie miał prawdziwego przyjaciela, to może przynajmniej uda mu się, tak jak przed chwilą ocalić komuś życie.

Elżbieta Janikowska

Źródło: http://chomikuj.pl/bajkoterapeutka/Dokumenty/Bajka+o+w*c4*99*c5*bcu+Dionizym,3188144851.doc, dostępny 5.05.2012


A następnie wykonaliśmy naszego węża przyjaźni- symbolizować ma przyjaźń między nami, dziećmi i do przyrody- bo wykonany jest z rolek od papieru toaletowego i ręczników papierów. 
Taki eko- wąż przyjaźni :) Zobaczcie na zdjęciach :)







Niestety, wąż nie leży na ładnym tle... Ale mimo to, nie traci swojej mocy przyjaźni :)